Blog parentingowy jako źródło wiedzy?
Znalezienie w internecie sprawdzonej wiedzy na jakikolwiek temat jest trudniejsze, niż można przypuszczać, a już na temat wychowania – graniczy z cudem. Większość źródeł ma jakość tabloidu, część to jedynie teoretyczne rozważania, a część – platformy reklamowe.
Waga wiedzy
Na temat metod wychowawczych, nauki, zabaw dziecięcych czy zmartwień małych dzieci powstała olbrzymia ilość prac naukowych. Dla środowiska naukowego takie opracowania mają niebagatelną wartość, ale żeby dało się z nich wyciągnąć jakieś wnioski, które dałoby się realnie wcielić w życie, ktoś musi odrzeć prace naukowe ze statystyki i akademickiego żargonu. Co równie ważne, nie można pozwolić, by przy okazji zgubił się gdzieś sens całej pracy. Po krótkim przeglądzie internetu łatwo można odkryć, że jeśli ktoś radzi sobie z tym wyzwaniem, to zwykle są to osoby prowadzące blog parentingowy.
Waga doświadczenia
Tym, czego często brakuje autorom prac akademickich, jest doświadczenie. Zresztą właśnie dostęp do informacji o tym, jak inni przepracowali konkretny temat ze swoimi dziećmi, jest największą siłą blogów. To, że artykuły tam publikowane bazują na poważnych źródłach, nie przeszkadza w komentowaniu każdego tematu również z pozycji rodzica. Takie postawienie sprawy zawsze wzbogaca czytelników: z jednej strony teorie naukowe, a z drugiej – to, co w praktyce udaje się (lub nie) z nimi zrobić.
Prawdziwą wartość prezentują te serwisy, które nie zawierają próżnych dywagacji, tylko w jak największym stopniu odpowiadają na realne potrzeby. To jest zaś możliwe nie w pracach naukowych, ale w rodzicielskiej codzienności, dlatego to właśnie rodzice o dzieciach piszą najlepiej.
Umiejętność rezygnacji z reklam
Popularne serwisu parentingowe są najczęściej tylko reklamowymi przybudówkami którejś z większych grup medialnych. Ruch na nich napędzany jest sztucznie, artykuły pisane są już niemal wyłącznie na zamówienie, a sensem istnienia serwisu staje się nabijanie odwiedzin, bo tylko wtedy reklamodawcy chętniej sięgną do kieszeni.
Nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć, że takie podejście prowadzi do utraty jakichkolwiek wartości edukacyjnych serwisu. Zgoda – na dobrym blogu też autorzy czasem podpowiedzą, użyją nazwy marki, a być może nawet opublikują artykuł sponsorowany. To prawda. Jednak jeśli to naprawdę solidny blog, to na pewno nie pojawi się tam żaden szkodliwy wpis, dla którego istnienia jedynym uzasadnieniem jest chęć napchania kieszeni kasą.
Trochę innych poglądów
Zaletą mniejszych blogów parentingowych jest autentyczność dyskusji. Tam, gdzie do panelu komentarzy dobrali się spamerzy, wiedzy już właściwie nie ma, a często wartościowy artykuł jest tylko przyczynkiem do sensownej, merytorycznej dyskusji. W mniejszych serwisach zwykle rzecz ma się pod tym względem zdecydowanie lepiej – mniej krzyku, więcej rozmowy, więcej informacji. Takie miejsca, w których ścierają się poglądy, są źródłem naprawdę dobrych pomysłów i z nich właśnie warto korzystać.
Artykuł partnera zewnętrznego
Zobacz
Warstwowe ubieranie dzieci na deszczowe dni –...
Deszczowe dni nie muszą oznaczać konieczności rezygnacji z zabaw na świeżym powietrzu. Aby...
Smartwatch dziecięcy: Czy warto kupić...
Smartwatche dla dzieci zyskują coraz większą popularność. Nic dziwnego – łączą w...
Przytulny wieczór w domu, czyli jak wybrać...
Piżamy dla chłopca i kapcie to nie tylko wygodne ubrania na “dobranoc”, ale...
Komentarze (0)